Trzy miesiące
podróżowania za nami, zatem czas na podsumowanie. Rok 2014 rozpoczęliśmy od Białki
Tatrzańskiej i leniuchowania w basenach termalnych. Ciało zanurzone w
ciepłej wodzie, a wzrok kontempluje górskie szczyty. Wracamy w doskonałych
humorach. A już w następną niedzielę, 19 stycznia, jedziemy w Beskid Śląski. Wysiadamy z autokaru
tuż obok budynku dolnej stacji kolei linowej na Szyndzielnię. Dzielimy się na
grupy: "wjazdową" i "pieszą". Pierwsza korzysta z kolei
linowej, druga idzie szlakiem niebieskim do przełęczy Dylówki, a potem od tejże
przełęczy, szlakiem czerwonym do schroniska PTTK na Szyndzielni (1001 m).
Spotykamy się przy schronisku. Chwila na oddech i ruszamy szlakiem
czerwonym do przełęczy, (tzw. Siodło pod Klimczokiem), a stamtąd dalej do
schroniska na Klimczoku (1034 m). Po wspólnym biesiadowaniu wyruszamy w
powrotną drogę. Wracamy tą samą trasą, ale od schroniska na Szyndzielni część
grupy wybiera szlak zielony, prowadzący do Schroniska na Dębowcu, skąd możemy
podziwiać przepiękną panoramę Bielska-Białej i
zachodniej części Beskidu Małego z pasmem Magurki Wilkowickiej. Kolejna zaplanowana na 2 lutego wycieczka wiedzie nas w
Gorce. Z Krzeszowic wyruszamy
o 7 rano. Autokar dowozi nas na parking nieopodal dolnej stacji kolei linowej.
Wyjeżdżamy wyciągiem pod szczyt Tobołowa, gdzie mieliśmy podzielić się na dwie
grupy, gdyż wycieczka była skierowana głównie do podróżników uprawiających narciarstwo. Ale jak wiemy, tegoroczna zima
poskąpiła śniegu i w efekcie tego, na narty zdecydował się jeden śmiałek.
Ruszamy więc szlakiem zielonym w kierunku Obidowca. Na polanie Obidowiec
odbijamy ścieżką w prawo, za znakami
ścieżki edukacyjnej „Wokół doliny Poręby” trawersując szczyt Obidowca i wracamy
na szlak, skąd w około 20-30 minut
dochodzimy do schroniska PTTK na Starych Wierchach (968 m). W schronisku
tradycyjnie biesiadujemy. Wracamy tą samą drogą do górnej stacji wyciągu
„Tobołów” i schodzimy wzdłuż najdłuższej w Gorcach (i bardzo stromej),
narciarskiej trasy zjazdowej do Koninek. Kolejna wycieczka w niedzielę, 9
lutego w Beskid Śląski. Znowu,
jak co roku idziemy na Równicę. Mijamy miejsca dobrze nam znane, widoki jak
zwykle zapierające dech w piersiach. Pogoda idealna, choć to przecież środek
zimy. To nasza ostatnia zimowa wycieczka górska w sezonie 2013/2014. W następny
weekend, 15 lutego Bal Klubu Podróżnika. To jedyny wieczór, kiedy
ludzie, którzy co tydzień spotykają się i spędzają ze sobą cały dzień, z trudem
rozpoznają swoich przyjaciół z trasy. Precz ze sportowymi koszulkami, outdoorowymi
kurtkami i ciężkimi butami. Olśniewające
panie, przystojni panowie, wszyscy pięknie ubrani. Bal rozpoczyna walc w
wykonaniu Zeni i Janka. Wkrótce dołączają kolejni tancerze. Prowadzący zabawę,
DJ Darek jak nikt dotąd, potrafi z nas wycisnąć siódme poty. Bawimy się
pojedynczo, parami, trójkami, czwórkami, ósemkami. Kółeczka, węże, pociągi.
Disco, walc, twist, tango, taniec Zorby.
Nikt i nic nie może nas powstrzymać. I tak do białego rana. Doskonałe
jedzenie, muzyka, no i towarzystwo. W kolejną niedzielę znów wracamy na szlak.
Jedziemy do Pszczyny. Ponieważ jest blisko, wyruszamy dopiero o 8.
Pogoda znów jest dla nas łaskawa, więc poranne godziny spędzamy na
indywidualnym zwiedzaniu miasteczka i podziwianiu zabytków kultury sakralnej.
Potem grupowe zdjęcie z księżną Daisy, która od 1 maja 2009 roku
"odpoczywa" na ławeczce w Rynku, a następnie zwiedzamy Zamek. O popularności tego miejsca niech świadczy liczba 171.467
odwiedzających w 2013 roku. Przewodniczka po zamku usilnie stara się zostawić w
naszej pamięci chociaż ślad wiadomości o jego burzliwych dziejach. Polecam
stronę http://www.zamek-pszczyna.pl/ gdzie dokładnie opisana jest historia
zarówno samego zamku, jak i smutne życie pięknej i bogatej Mary Theresy Olivii Cornwallis-West, księżnej von Pless. Można
również zwiedzić zamek wirtualnie. Do zamku należy również Zabytkowy Park, po
którym odbywamy tylko krótki spacer, bo po pierwsze jest bardzo wietrznie, a po
drugie, w planie mamy jeszcze oglądanie żubrów. Po chwili odpoczynku idziemy do
Pokazowej Zagrody Żubrów. Ze specjalnie zrobionego tarasu, podziwiamy te piękne
i potężne zwierzęta w porze karmienia. Tyle atrakcji w jeden dzień że aż żal
wracać do domu. Tyle dobrze, że nasz kierowca, pan Zdzisiu, potrafi nam umilić
powrót piosenkami "z podtekstem". W marcu, z okazji
Dnia Kobiet, Prezes Smereka zaplanował wyjazd do Białki Tatrzańskiej. Oczywiście
z wieloma atrakcjami. Mogliśmy skorzystać z dobrodziejstwa wód termalnych,
zdobywać szczyty, albo po prostu wygrzewać się na słoneczku, a od godziny 16 do
19 imprezowaliśmy w karczmie Litworowy Staw. Stoły uginały się od jedzenia, a
zamówiona specjalnie dla nas kapela góralska sprawiła, że nogi same rwały się
do tańca. Od roku regularnie podróżuję z Klubem Podróżnika. Obserwuję, jak dużo
radości sprawiają uczestnikom te wyjazdy, jak nawiązują się przyjaźnie i jak
pięknie potrafimy razem spędzać czas w tej niemałej przecież grupie.
sprawozdzanie przygotowała Barbara Grabowska
Schronisko na Szyndzielni |